Niedawno w mojej rodzinie urodziła się bardzo młodym ludziom córeczka.
Mój kuzyn (18+) i jego dziewczyna zostali rodzicami. <3
Słyszałam na ten temat wiele różnych, niewybrednych komentarzy typu:
“- Jacy młodzi, za młodzi!”
“- Nie szkoda im życia?”
“- Ale się wkopali!”
“- No ciekawe jak sobie teraz poradzą?”
“- I na co im ten dzieciak?”
Myślę, że nie są za młodzi i na pewno sobie poradzą.
Trzydzieści, czterdzieści lat temu nie było “internetów” i lekarzy na “każden telefon” i jakoś nie pomarliśmy. Nie było też pampersów i takich możliwości jak dziś.
Nasi rodzice mieli osiemnaście, dwadzieścia lat a każda starsza matka była “dziwadłem” na porodówce.
Powoduje to nasuwające się pytanie. Kiedy najlepiej zostać rodzicem?
Co nakazuje nam myśleć, że młodzi ludzie (18+) są niewystarczająco odpowiedzialni do posiadania dziecka?
Nie jestem hipokrytką i przyznam, że sama byłam w lekkim szoku, na wiadomość o nowym członku rodziny. Teraz zastanawiam się dlaczego?
Przecież moja mama miała dwadzieścia lat jak mnie urodziła, była i jest najlepszą mamą na świecie. Moja babcia, pierwsze dziecko urodziła mając lat osiemnaście i również jest wspaniała.
Czy fakt, ukończenia wyższych studiów sprawia, że jestem mądrzejsza?
Bardziej odpowiednia?
Dlaczego rodzic ocenia drugiego rodzica przez pryzmat statusu społecznego?
Co czyni nas lepszymi rodzicami? Nas 25/30+
Przecież poprzednie pokolenie mam, najczęściej miało dzieci między osiemnastym a dwudziestym piątym rokiem życia. Bardzo rzadko później.
Gdyby ktoś nam powiedział, że nasze mamy były złe (za młode)…
W większości stwierdzimy:
Przecież nasi rodzice byli akurat!!!
Czasy są wymagające a my wygodni. Decydujemy się na świadome posiadanie dzieci dużo później niż nasze mamy. I dobrze.
Od małego mama i babcia mi powtarzały:
“Kobieta bez wykształcenia nie ma nic do powiedzenia! Musisz być niezależna, tylko wtedy będziesz coś warta.” Życiowa mądrość i wielka prawda.
Chcemy mieć coś do powiedzenia i dać naszym dzieciom więcej.
Stworzyć możliwości. Zobaczyć świat trochę dalej niż do Warszawy i z powrotem.
Nie oznacza to jednak, że Ci wyjątkowi ludzie, którzy dzieci mają wcześniej niż stanowi obecna “moda” są gorszymi rodzicami. Być może będzie im trudniej, ale to ich wybór.
Moje wybory i poglądy nie są jedynymi słusznymi.
Nie można szufladkować, od każdej reguły jest wyjątek.
Sfrustrowany (szefem idiotą i beznadziejną pracą) czterdziestolatek nie ma wcale więcej empatii dla dziecka od osiemnastolatka. Dokładnie tyle samo!
Miłość nie zaczyna się od konkretnego wieku, ale cierpliwość każdemu zdarza się skończyć.
No i najważniejszy czynnik. NATURA.
Przykro mi to stwierdzić bo sama mam trzydzieści trzy lata, jednak kobieta po trzydziestce to już nie rącza gazela ;-P Inaczej regeneruje się organizm osiemnasto-dwudziestolatki niż takiej trzydziestolatki.
Wiem co mówię, nieraz po imprezie na studiach leciałam na zajęcia czy egzamin
i nawet okiem nie mrugnęłam. Dziś nieprzespana noc = trzy dni odsypiania
i regeneracji matki starowinki ( czyli mnie) Nie wiem, może jestem egzemplarz wybrakowany, bardziej śpiący niż Ty ;-P
Reasumując, nie ma idealnego wieku. Ale lepiej za wcześnie niż wcale