Jak nakłonić do wzięcia lekarstwa dziecko?. ;-D
Każda z nas chyba słyszała te światłe rady…
“- musisz poprosić i spokojnie wytłumaczyć, że to dla jej dobra.”
“- nie możesz się tak denerwować, ona to wyczuwa”
“- może ją czymś przekup?”
“- nastrasz, że dupsko przetrzepiesz i pójdzie do szpitala na serię zastrzyków!!!”
Na wielkie szczęście, chwilowo nie mam problemu z podawaniem leków.
Jednak przy moich genialnych córkach, może się to zawsze zmienić…
Jak doszłam do tego, że dziewczyny jednak leki przyjmują i to bez szemrania?
Ciężką katorżniczą pracą. Katorżniczą dla mnie, żeby nie było chorych niedomówień.
Co pomogło w przypadku dziewczynek?
Sadystyczna wręcz konsekwencja i uparte stawianie na swoim.
Próbowałam wszystkich powyższych rad i jeszcze kilku innych “mądrych sposobów”. Najskuteczniejszy jednak w zderzeniu z moimi córkami,
jest nieznoszący sprzeciwu ton i mina “killera” 😛
Zdarzało się czasem, że przerabiałam wszystkie opcje przy jednej porcji leku i nic, po prostu nic nie działało. W takich momentach najgorsze są “dobre dusze”,
nie kto inny jak babusie i dziadziusie.
Nie daj BOŻE Pan Ojciec, obrońca uciśnionych.
“- no i czego ją stresujesz?”
“- kiedyś nie dawaliśmy tych inhalacji i jakoś żyjecie.”
MÓJ AUTORYTET pada, leży i kwiczy… -.-
( Czego? czego?! Nie no głupie pytanie czy mnie się wydaje?- myślę)
Odpowiadam:
– Tego, że nie chcę jednak wylądować w tym pieprzonym szpitalu.
I nie jest to moje “widzi-misie”, że inhalacje czy leki trzeba w chorobie brać regularnie i do ostatniej tabletki.
O ile Hania zawsze leki przyjmowała z większym bądź mniejszym płaczem.
Na moje wielkie szczęście nie umiała ich wypluć ;-D Teraz nawet nie dyskutuje.
O tyle Alinka pluć umiała i umie od pierwszej dawki paracetamolu…
Był meksyk na kółkach, płacz lament i mój wqrw.
Z uporem maniaka zmuszałam, zmuszałam, zmuszałam, aż ustąpiła.
Potem chwaliłam i peany tworzyłam na cześć jej geniuszu, że taka wspaniała, mądra dziewczynka i dorosła bo lekarstwa bierze.
Całowałam, nosiłam i tańczyłam z nią na rękach 😀
Podziałało.
Jedna różnica, być może zasadnicza, daje jej lek do rączki i ona sama pije.
Tabletki też sama bierze, gryzie, krzywi się i bierze.
Nie mogę dać rozkruszonych bo będzie wyć.
Zawsze musi być woda do popicia.
No i zawsze, bezwzględnie musi być pochwała na miarę oskara 😛
W końcu mam w domu GWIAZDY (po mamusi i wszystkich ciotkach)